Facebook jest pełen zdjęć opuszczonych psów, którym miłośnicy zwierząt próbują znaleźć właściciela. Są nieszczęśliwe, opuszczone, a czasami celowo skrzywdzone. Mieszkają w schroniskach lub u tymczasowych opiekunów. Czekają na świeżą wodę i pełną miskę, ale przede wszystkim na miłość – tą, którą mogą dostać i tą, którą mogą ofiarować. I to właśnie jest tematem nowej książki Rafała Kosika z serii „Amelia i Kuba”.
Główni bohaterowie za sprawą sześcioletniej Mi wikłają się w akcję uchronienia przed niebezpieczeństwem uśpienia schorowanego psa ze schroniska i mimo, że niebezpieczeństwo to było tylko wytworem ich wyobraźni, to jednak było warto. Wspomniany już Zydel trafił bowiem w ręce nowego właściciela, dzięki któremu znowu zaufał ludziom, a nowy właściciel ostatecznie rozstał się ze swoją samotnością. I to właściwie cała akcja. Ale oprócz niej jest jeszcze wątek balu przebierańców, inwazji szczurów, historia damsko-męskich, a raczej dziewczęco-chłopięcych relacji, lojalności, asertywności, odpowiedzialności, kombinacji i odrobiny sprytu – czyli to wszystko, co składa się na skomplikowane życie młodszych nastolatków. No i oczywiście, jak to autor ma w zwyczaju, nic nie dzieje się bez przyczyny. Każdy element, jak przy układaniu puzzli, jest istotny, by złożyć w całość historię (chociaż uważny czytelnik wyłapie pewną nieścisłość), która bawi i uczy. Bo że jest tam nauka, nie mam wątpliwości. Schowana z finezją nie razi, nie nudzi, nie odstręcza ale dyskretnie wlewa się w umysły młodych czytelników. Powieść uczy przede wszystkim, że warto myśleć, co we współczesnym świecie naszych dzieci nie jest wcale takie oczywiste; uczy, że warto mieć swoje zdanie i krytyczny osąd sytuacji, nawet w odniesieniu do ukochanych przez nie filmików z Youtube’a; że wiedzę warto traktować selektywnie i że warto wykorzystywać ją na co dzień; że warto być lojalnym i wrażliwym na cierpienie innych, także naszych „mniejszych braci”; że nie można pochopnie wyciągać wniosków i oceniać ludzi nie poznając ich bliżej. Uczy też po prostu poprawnej polszczyzny, bo autor włada nią z dużą swobodą, nie tylko przestrzegając jej reguł, ale również te reguły wyjaśniając. Kwestia poprawnego stosowania zaimków – na przykład – raz na zawsze po przeczytaniu książki zostanie rozwiązana. A dlaczego w tytule akurat jest inaczej niż powinno? Nie będę wyjaśniać. Niech Wasze dzieci odkryją to same. Polecam tą książkę. Mnie się podoba…