…Do tego, żeby mogły latać. Żeby rozwijały swoją wyobraźnię, która otworzy przed nimi niezmierzone przestrzenie kreatywności. Wyobraźnia, wbrew pozorom, nie pozwala tylko na ucieczkę od rzeczywistości, gdy jest nam źle (chociaż i to jest czasami potrzebne), ale pozwala tę rzeczywistość kreować, pozwala wyjść poza szablony i ramy, dostosować ją do siebie i znajdować nie zawsze oczywiste, a często proste rozwiązania. Taką umiejętność dostaje każde dziecko z chwilą, gdy przychodzi na świat, a potem go poznaje i próbuje oswoić. Czasami jednak my, rodzice, oswajamy go aż za bardzo, zabierając tę wrodzoną lekkość wiary w to, że wszystko będzie dobrze, sprowadzając na ziemię nadmiernym praktycyzmem, wyznaczając i nakierowując na cele. Zapominamy przy tym, że ta droga do celu może być przyjemna i inspirująca lub wyboista i nudna. Stawiamy więc kolejne wymagania, podnosimy poprzeczki, zapisujemy na kolejne zajęcia. I nagle orientujemy się, że nasze dziecko stało się odtwórcze, ucieka przed ekran tabletu – nie doświadcza świata, ale go ogląda. Wtedy… zapisujemy je na zajęcia z twórczego działania. Uczy się więc mozolnie pozornie nowej umiejętności, której zalążek już w nim drzemał, ale wtedy sztuka ta wydawała się nam niepraktyczna… 🙁
Tymczasem tak ceniona obecnie kreatywność to nic innego tylko wiara, że się uda w połączeniu z potrzebą obserwacji świata i umiejętnością wyciągania wniosków oraz sporą dawką wyobraźni. Tę wyobraźnię dzieci rozwijają poprzez obcowanie ze sztuką – literaturą, muzyką i sztukami plastycznymi. Najpierw poznają muzykę – tę prawdziwą i tę z intonacji słów szeptanych nad łóżeczkiem, potem zachwycają się obrazami i poznają barwy świata. Gdy zaczynają go eksplorować, czerpią ze słów snutych przez rodziców i dziadków opowieści lub czytanych im na głos książek. Nareszcie same grają, śpiewają, tańczą, malują, piszą i czytają…
Znana wszystkim bajka o Czerwonym Kapturku nie tylko uczy, że trzeba słuchać mamy, ale pozwala dziecku zbudować „oczami duszy” świat, w którym ta historia się rozgrywa. Pozwala dziecku na bezpieczne eksperymentowanie w wyobraźni, co „ja bym zrobił, gdybym znalazł się w takiej sytuacji?” I choć pewnie pomysły na to zachowanie są mało realne, bo przecież „już ja bym temu wilkowi pokazał/a!”, to jednak uczą wiary we własne możliwości, budują przekonanie, że samo potrafi dać sobie radę.
Nie bójmy się tego. Dziecko i tak nauczy się praktycznego podejścia do życia, nie raz los sprowadzi go przecież na ziemię. Realizm i racjonalizm i tak je dopadną. Pamiętajmy jednak, że z lataniem jest jak z jazdą na rowerze – kto raz się nauczy, będzie umiał zawsze… Czasami trzeba tylko sobie przypomnieć. A my – dorośli – dobrze wiemy, jak bardzo by nam się teraz przydała choć odrobina tej zdolności. Może warto – dla dziecka i razem z dzieckiem.
Kiedy moja starsza córka była we wczesnym wieku szkolnym i rozpoczęła samodzielne czytanie przed snem, wszystkie książki, które czytała, czytałam i ja. Podświadomie wiedziałam, jakie to ważne, co dziecko czyta i tym samym co kształtuje jego osobowość. A przecież moja znajomość literatury dziecięcej zakończyła się dawno temu. Od tego czasu pojawiło się wiele nowych pozycji, a wiele z tych starszych – niestety – zapomniałam. Chciałam być jednak dla niej partnerką do rozmowy, do wymiany refleksji po lekturze. I tak rozpoczął się mój literacki powrót do czasów dziecięcych, który trwa do dziś – tyle że zmieniłam rozmówczynię, bo tę rolę przejęła moja młodsza córka. I uwierzcie mi – naprawdę można fajnie pogadać o literaturze z 10-latkiem! Spostrzeżenia potrafią zaskoczyć, poziom wrażliwości – zawstydzić a pamięć… – to lepiej przemilczeć, bo nigdy jej nie dorównamy. Trzeba tylko wiedzieć o czym się rozmawia. 😉
Dlatego właśnie na moim blogu znajdziecie recenzje książek dla dzieci, kilka gotowych tekstów, które będziecie mogli im przeczytać oraz garść przemyśleń, o których będziemy mogli wspólnie podyskutować. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć miejsce, które dzięki nam – rodzicom – pomoże naszym dzieciom latać… – rozwijać wyobraźnię, wyrażać siebie, radzić sobie z emocjami oraz oglądać świat z wysokości, gdzie horyzont nie jest ograniczeniem, ale obietnicą nowych perspektyw. 🙂
Serdecznie zapraszam!
Małgorzata Połeć-Rozbicka