Bohaterami opowieści jest trójka tytułowych gimnazjalistów. Gimnazjum już nie ma. Ostatni rocznik zakończył edukację na tym etapie kształcenia w tym roku, ale życie nastolatków w wieku 13-15 lat tak naprawdę nic się nie zmieniło. Teraz są w 7 i 8 klasie szkoły podstawowej i 1 szkoły średniej, ale nadal czują się niezrozumiani, dalej odczuwają dylematy i problemy, które niesie ze sobą potrzeba zaistnienia w grupie rówieśniczej, ciągle złoszczą się na skostniałą podstawę programową i realizują swoje marzenia gdzie indziej – nie w szkole. A przecież są ciekawi świata, żądni przygód, otwarci na wyzwania. Szkoda, że to taki niezagospodarowany teren…
Książka Rafała Kosika „Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi” to już właściwie klasyka współczesnej powieści młodzieżowej. To, że znalazła się w kanonie lektur, w mocno podstarzałym towarzystwie, to dla mnie prawie cud. Współczesny świat przedstawiony, choć jednak science fiction; współcześni bohaterowie, choć nie do końca zwyczajni; współczesna szkoła, choć trochę „odjechana” i współczesne pytania… prawdziwe. Jasna i zrozumiała. Czytelnicy łatwiej odnajdują się w tym świecie z pogranicza ich codzienności i fantastyki naukowej, niż w realiach „W pustyni i w puszczy” czy „W 80 dni dokoła świata”. Notabene od Vernego do Kosika jest całkiem blisko. Zaryzykowałabym nawet twierdzenie, że Kosik to współczesny polski Verne – naukowy wizjoner i fantasta, sprawny powieściopisarz i mistrz snucia fabuły. Nic dziwnego, że „Felixa, Neta i Nikę” czyta się szybko i jednym tchem. Tak, jak w młodości pochłonęłam wszystko, co napisał Verne, tak teraz – już jako osoba dorosła – z równą przyjemnością przeczytałam całą serię pod wspomnianym tytułem. A jest co czytać, bo pozycji jest 16. I już czekam na następną, bo to gwarantowana forma dobrej rozrywki. Tyle o mnie.
Dla młodych czytelników to również okazja do poznania bez nachalnego dydaktyzmu elementów historii Polski, podstaw fizyki i geografii, a nawet językoznawstwa. Nie do przecenienia jest również promocja uniwersalnych wartości moralnych – uczciwości, szlachetności, odpowiedzialności i oczywiście przyjaźni i lojalności. A wszystko w sposób naturalny, bez wykrzykników i wielkich liter. Co ważne umiejętności, zarówno te merytoryczne, jak i społeczne i emocjonalne bohaterowie nabywają stopniowo, niejako dorośleją na naszych oczach. Na kolejnych stronach książek z początkujących gimnazjalistów przeobrażają się w dojrzałych licealistów. Nie tracą jednak swojej ciekawości świata i młodzieńczego zapału, wciąż otwierają się na wiedzę i na innych. Zachłannie chłoną świat. I tej zachłanności chwilami im zazdroszczę…
Był mały, łysy i nie miał jednej nogi. Nazwała go Zydel. Myślała, że będzie mogła go przygarnąć, ale jest uczulona na psy. Nie szkodzi. Jej determinacja i tak odmieniła pieski psi los. Zydel znalazł nowy dom.
Facebook jest pełen zdjęć opuszczonych psów, którym miłośnicy zwierząt próbują znaleźć właściciela. Są nieszczęśliwe, opuszczone, a czasami celowo skrzywdzone. Mieszkają w schroniskach lub u tymczasowych opiekunów. Czekają na świeżą wodę i pełną miskę, ale przede wszystkim na miłość – tą, którą mogą dostać i tą, którą mogą ofiarować. I to właśnie jest tematem nowej książki Rafała Kosika z serii „Amelia i Kuba”.
Główni bohaterowie za sprawą sześcioletniej Mi wikłają się w akcję uchronienia przed niebezpieczeństwem uśpienia schorowanego psa ze schroniska i mimo, że niebezpieczeństwo to było tylko wytworem ich wyobraźni, to jednak było warto. Wspomniany już Zydel trafił bowiem w ręce nowego właściciela, dzięki któremu znowu zaufał ludziom, a nowy właściciel ostatecznie rozstał się ze swoją samotnością. I to właściwie cała akcja. Ale oprócz niej jest jeszcze wątek balu przebierańców, inwazji szczurów, historia damsko-męskich, a raczej dziewczęco-chłopięcych relacji, lojalności, asertywności, odpowiedzialności, kombinacji i odrobiny sprytu – czyli to wszystko, co składa się na skomplikowane życie młodszych nastolatków. No i oczywiście, jak to autor ma w zwyczaju, nic nie dzieje się bez przyczyny. Każdy element, jak przy układaniu puzzli, jest istotny, by złożyć w całość historię (chociaż uważny czytelnik wyłapie pewną nieścisłość), która bawi i uczy. Bo że jest tam nauka, nie mam wątpliwości. Schowana z finezją nie razi, nie nudzi, nie odstręcza ale dyskretnie wlewa się w umysły młodych czytelników. Powieść uczy przede wszystkim, że warto myśleć, co we współczesnym świecie naszych dzieci nie jest wcale takie oczywiste; uczy, że warto mieć swoje zdanie i krytyczny osąd sytuacji, nawet w odniesieniu do ukochanych przez nie filmików z Youtube’a; że wiedzę warto traktować selektywnie i że warto wykorzystywać ją na co dzień; że warto być lojalnym i wrażliwym na cierpienie innych, także naszych „mniejszych braci”; że nie można pochopnie wyciągać wniosków i oceniać ludzi nie poznając ich bliżej. Uczy też po prostu poprawnej polszczyzny, bo autor włada nią z dużą swobodą, nie tylko przestrzegając jej reguł, ale również te reguły wyjaśniając. Kwestia poprawnego stosowania zaimków – na przykład – raz na zawsze po przeczytaniu książki zostanie rozwiązana. A dlaczego w tytule akurat jest inaczej niż powinno? Nie będę wyjaśniać. Niech Wasze dzieci odkryją to same. Polecam tą książkę. Mnie się podoba…
“Amelia i Kuba. Godzina duchów” i “Kuba i Amelia. Godzina duchów” Rafała Kosika czyli świetny pomysł na uświadomienie dzieciom, że nasz ogląd sytuacji różni się od tego, co widzą i myślą na ten temat inni. A wydarzenia, choć teoretycznie obiektywne, mogą być różnie interpretowane przez każdego z uczestników.
Gratuluję autorowi pomysłu. Chociaż zabieg relatywizacji zdarzeń nie raz
był już w literaturze wykorzystywany, to jednak napisanie zgodnie z tą zasadą
dwóch niezależnych książek wprowadza świeży powiew. Bo mówimy tu o dwóch
różnych książkach. Opowiadają co prawda o tym samym, ale z dwóch różnych
perspektyw, które wyznaczają główni bohaterowie – dwójka jedenastoletnich
dzieci. I nie chodzi tu tylko o to, że fabuły obu z nich wzajemnie się
uzupełniają. Chociaż tak naprawdę opisują zasadniczo te same zdarzenia, to
jednak ich kontekst w obu książkach jest różny. Na pozór niby nic, ale podczas
lektury okazuje się, że różnice są jednak duże.
Akcja rozgrywa się na peryferiach Warszawy, na
jednym z nowopowstałych osiedli. Akcja rozgrywa się głównie wokół zdarzeń, w
których udział biorą Amelia z młodszym bratem Albertem i Kuba z sześcioletnią
siostrą Mi. Na scenie pojawia się również z niewielką częstotliwością
przyjaciółka Amelii – Klementyna i poznany przez nich wnuk szalonego naukowca –
Emil. Nie bez znaczenia są również postacie drugoplanowe – rodzice dwójki
głównych bohaterów i inni mieszkańcy z wolna zasiedlanego bloku – Celebrytka,
Bardzo Ważny Dyrektor i pani Kożuszek. Fabuła budowana jest wokół tajemniczych
zjawisk „duchopodobnych”, których zagadka zostaje rozwikłana przez wspomnianą
grupę dzieci, miedzy którymi kiełkuje przyjaźń. Na pierwszy rzut oka zwykła
historia dla młodszych nastolatków. Kosik, nie byłby co prawda Kosikiem, gdyby nie
wytropił kilka absurdów z życia codziennego i nie wrzucił kilku zgryźliwych
uwag na ich temat, ale i to nie jest w tych książkach najważniejsze.
Dla mnie absolutnie odkrywczy w swej prostocie
jest przekaz owego relatywizmu zdarzeń, o którym pisałam we wstępie. Przyjęta
przez autora koncepcja pozwala bowiem bez zbędnego „strzępienia języka” na
uzmysłowienie dzieciom prawdy, że te same wydarzenia dla każdego wyglądają
trochę inaczej, a to co dostrzegamy jest tylko jedną ścieżką ich interpretacji.
Dla dzieci ten sposób jest bardzo czytelny. Wyjaśnię to na przykładzie opisu
sceny zawiązywania znajomości.
„ -Kurczaki, on tu idzie… – szepnęła, widząc,
jak królewicz, to znaczy nieznajomy chłopak, zbliża się do niej. Poczuła, że
się czerwieni, bo, owszem, chciała mu
się przyjrzeć, ale tak raczej z ukrycia. Rzuciła szybkie spojrzenie i
pomyślała, że z bliska jest nawet przystojniejszy…
– Cześć, jestem Kuba – powiedział chłopak,
uśmiechając się. – A ty?
– A ja nie. – Amelia usłyszała słowa, które
sama wypowiedziała jakby wbrew własnej woli, i od razu zdała sobie sprawę z
tego co palnęła. Aby pokryć zmieszanie, zeskoczyła z drzewa, wyrzuciła amulet,
czyli kawałek kory, wsunęła klapki i pobiegła w stronę swojej klatki
schodowej.”
„Amelia
i Kuba. Godzina duchów”, Rafał Kosik
Ta sama scena widziana oczami Kuby wyglądała
tak:
„Dziewczyna gapiła się na niego, jakby był
kosmitą. Nawet niebrzydka, ubrana tak jakoś… artystycznie. To pierwsze przyszło
mu do głowy. Uśmiechnął się i zatrzymał kilka metrów od gałęzi, ale już w
cieniu.
– Cześć, jestem Kuba –powiedział. – A ty?
Dziewczyna gapiła się na niego.
– A ja nie – odpowiedziała niezbyt miło,
zeskoczyła z drzewa i pobiegła do drzwi jednej z klatek schodowych.
Kuba odprowadził ją zaskoczonym spojrzeniem.
Wyglądało to, jakby się obraziła.
– Co ja takiego powiedziałem? – rzucił w
przestrzeń”
„Kuba i
Amelia. Godzina duchów”, Rafał Kosik
Dziecko poznaje świat przez swój pryzmat. I
nam dorosłym z resztą się to zdarza… Dzięki tym dwóm książkom Rafała Kosika nic
więcej nie trzeba już dziecku tłumaczyć. Kilka takich zestawień i młody
czytelnik otwiera oczy, poznaje swój świat na nowo. Odkrywa, że dla każdego
wszystko wygląda trochę inaczej. To co odbieramy jako odrzucenie, może być
zwykłą nieśmiałością; zbieg okoliczności może okazać się zaplanowanym
działaniem; przypadkowe spotkanie nie musi być koniecznie przypadkowe, a
najlepsza przyjaciółka może grać na dwa fronty. Jednym słowem – nasz mikroświat
ma tyle wymiarów, ilu ludzi jest w niego zamieszanych. Trudne. Ale przy pomocy
„Amelii i Kuby” oraz „Kuby i Amelii” można tę lekcję przyswoić.