Bo Robert ma jedenaście lat. Sporo już wie o życiu. Umie sam sobie spakować walizkę, umie poradzić sobie z kolegami, jest przygotowany na stawienie czoła trenerowi, który jego zdaniem przeobraża się nocą w wampira. Ale nie wie jeszcze, że z dziewczyną można fajnie spędzić czas, a rozmowa z nią nie jest powodem do wstydu. Małgośka jest dla Roberta super. Super gra w tenisa, super sobie radzi w śledzeniu wampira, ma super pomysły i super… piegi. Robertowi trudno się w tym wszystkim zorientować. Nieznane emocje, które budzi w nim znajomość z dziewczyną wywracają jego poukładany chłopięcy świat. W tej zmienionej rzeczywistości trudno mu się zorientować, wszystko miesza się i komplikuje, a szczera rozmowa z trenerką Olą jeszcze dolewa oliwy do ognia. Na skutek różnych niedopowiedzeń i ogólnego niezrozumienia fabuła gmatwa się i zawiązuje w węzeł gordyjski. Pani Ola, która kocha się w panu Mariuszu, pan Mariusz, który robi wszystko, aby zbliżyć się do pani Oli, Robert i Małgośka, którzy próbując uchronić przed nim panią Olę, skutecznie mu to uniemożliwiają (i to wcale nie z przekonania, że ten związek nie ma szans, ale z pewności, że pan Mariusz ze swoimi rozrośniętymi „trójkami” jest najprawdziwszym wampirem). Brzmi niejasno? No właśnie. Trzeba przeczytać.
Książka jest naprawdę „fajna”, rozrywkowa, w której dużo się dzieje, a opowieść o tym spisana jest lekkim, swobodnie „lejącym się” językiem. Czyta się miło i szybko, przy okazji uświadamiając sobie, że nie zawsze się wygrywa, a porażka też może być całkiem „spoko”; że nie można wyciągać zbyt pochopnych wniosków; no i że dziewczyny naprawdę nie pochodzą z innego świata. Autor na mocnym luzie wprowadza swoich czytelników w kuluary damsko-męskich relacji towarzyskich na poziomie młodszych nastolatków, oswajając ich powoli z tym, co jeszcze dla nich niezrozumiałe, wstydliwe, a nawet przerażające. Ale przecież głównemu bohaterowi się udało… „To, co zamierzał teraz zrobić, wymagało prawdziwego męstwa. Ale przecież Robert potrafił w środku nocy w czasie pełni księżyca rzucić główką czosnku w krwiożerczego Wampira. Miał więc też chyba tyle odwagi, żeby zadzwonić do zwykłej niegroźnej dziewczyny – na przykład Małgośki.”
Naszym dzieciom też może się udać 😊