Jest to druga pozycja z serii „Ratowników czasu”. O pierwszej pisałam już jakiś czas temu. Warto od niej zacząć. Jeśli jednak nie interesuje Was Bolonia z przełomu XV i XVI wieku i Mikołaj Kopernik, zacznijcie od starożytności. Książka jest tak napisana, że i tak bez trudu zorientujecie się w fabule – „Nad wodami Nilu” jest niby kontynuacją swojej poprzedniczki, ale również opisuje całkowicie odrębny epizod. I tu, i tam bohaterami są Sara i Daniel, i Mutek – animaloid, którego pochodzenia nie zamierzam wyjaśniać, odkryjcie je sami. Stanowią zgraną paczkę przyjaciół, która rozrasta się o pewną atrakcyjną i mądrą dziewczynę z renesansu. Jakim cudem? To akurat najlepiej wyjaśni pierwsza część.
Jest to druga pozycja z serii „Ratowników czasu”. O pierwszej pisałam już jakiś czas temu. Warto od niej zacząć. Jeśli jednak nie interesuje Was Bolonia z przełomu XV i XVI wieku i Mikołaj Kopernik, zacznijcie od starożytności. Książka jest tak napisana, że i tak bez trudu zorientujecie się w fabule – „Nad wodami Nilu” jest niby kontynuacją swojej poprzedniczki, ale również opisuje całkowicie odrębny epizod. I tu, i tam bohaterami są Sara i Daniel, i Mutek – animaloid, którego pochodzenia nie zamierzam wyjaśniać, odkryjcie je sami. Stanowią zgraną paczkę przyjaciół, która rozrasta się o pewną atrakcyjną i mądrą dziewczynę z renesansu. Jakim cudem? To akurat najlepiej wyjaśni pierwsza część.
Paczka owa na skutek awarii systemu podróży w czasie przenosi się do XXVI w p.n.e. do cywilizacji rozwijającej się nad brzegiem życiodajnego Nilu. Czeka ich wiele przygód, zagadek rodem z kryminałów, mrożące krew w żyłach próby zabójstwa i skomplikowana dworska intryga. Wszystko na tle historycznych wydarzeń, w scenerii Sakkary i jej mastab oraz tętniącego życiem Memfis, z towarzyszeniem ówczesnych zwyczajów, „mody” i medycyny. Imponująca wręcz wiedza, z której skorzystają nie tylko dorastający nastolatkowie, ale i już osoby całkiem dorosłe. O życiu w starożytnym Egipcie nigdy nie dowiedziałam się tak wiele – mimo, że naukę w szkole traktowałam całkiem poważnie 😉. I to jest właśnie w tej serii najważniejsze – porcja wiedzy, o której nie śniło się nawet autorom szkolnych podręczników w formie, która z podręcznikiem nie ma nic kompletnie wspólnego. Bo powieść czyta się po prostu jednym tchem, a już szczególnie w mokry, wietrzny dzień podczas kwarantanny. To naprawdę doskonały pomysł na „zdalne” lekcje z historii – bez przymusu, zaangażowania rodziców i nerwów. Polecam!