„Filozofowie do dzieci” Sophie Boizard

Filozofowie do dzieci, Sophie Boizard
Filozofowie do dzieci, Sophie Boizard

Ponieważ przed nami dzień pełen zadumy, znowu wracam do filozofii. Jest taka książeczka Sophie Boizard pod tytułem „Filozofowie do dzieci”. Tam w sześciu rozdziałach o różnej tematyce autorka przywołuje najważniejsze tropy filozoficzne wybranych filozofów od starożytności po współczesność. Każda z sentencji lub idei opatrzona jest krótką opowiastką o przygodach współczesnych dzieci, osadzoną w dzisiejszych realiach. Dzięki temu młodzi czytelnicy mogą wejrzeć w historię myśli filozoficznej stojąc jedną noga w znanym im świecie. Biorąc pod uwagę dzień, w którym ten wpis zamieszczam, skupię się na rozdziale „Płynący czas”, chociaż pozostałe: „Myśleć bez ustanku”, „Człowiek – cóż to za dziwne zwierzę”, „Jak żyć razem?”, „W poszukiwaniu szczęścia” i „Pudełko z myślami” też brzmią kusząco.

Refleksję nad upływem czasu najłatwiej rozpocząć do Heraklitowego „Nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki”. Nic więc dziwnego, że u autorka nie robi nam niespodzianki i właśnie od tej sentencji zaczyna. Historia o kąpiącym się w rzece Pawle też daleko od Heraklita nie odsyła. Może to i dobrze, bo jasno tłumaczy młodym czytelnikom o co z tym wchodzeniem do rzeki chodzi. Łatwo przecież przekręcić jego istotę w przekonanie, że nie wolno wracać do przeszłości, a tak przecież nie jest. Do przeszłości po prostu nie da się wrócić i nigdy nie można jej powtórzyć. Woda w rzece płynie a my, stojąc na jej brzegu, starzejemy się nieuchwytnie. W kolejnej minucie już ani ta rzeka, ani my nie jesteśmy tacy sami. Wszystko się zmieniło. Wszystko płynie. Panta rhei.

Zgodnie z tą zasadą w kolejnym fragmencie przenosimy się do XX wieku i poznajemy eksperyment Bergsona ze szklanką wody i cukrem. Leon wkłada kostkę cukru do szklanki i czeka aż się rozpuści. Cukier rozpuszcza się jednostajnie. Zanim połączy się z wodą upływa czas, a chłopiec ten upływ czasu doświadcza, rozpoznając własną niecierpliwość. Proces nie tylko ma swój początek i koniec, proces trwa i to trwanie właśnie jest jego istotą. Gdybyśmy w ten sposób spojrzeli na swoje życie, być może wartościowsze dla nas stałyby się chwile. Bo tak naprawdę czy tak bardzo nam się spieszy do końca?

Mówiąc o przyszłości  i co za tym idzie, teraźniejszości i przeszłości autorka sięga do św. Augustyna i obecności rzeczy minionych, teraźniejszych i przyszłych. Bo przecież tak naprawdę przeszłość i przyszłość nie istnieją. To tylko w naszej duszy, w naszej świadomości istnieje pamięć o tym, co się zdarzyło i oczekiwania rzeczy, które mają nadejść. Wspomnienia i plany to jest to, co rozszerza nasze pojmowanie czasu. A z kolei historyjka o Leonie i wujku Maksie w kontekście filozofii Paula Ricoeura uczy nas, że opowieść o zdarzeniach minionych, prowadzących nas do teraźniejszości, że snucie historii naszego życia pozwala nam sobie ten czas przywłaszczyć, nadać jego biegowi kierunek i sens. Bo przecież „czas staje się ludzkim czasem, jeśli jest narracyjnie wyartykułowany”.

Kolejna opowieść nie jest już tak skomplikowana. My, ludzie XXI wieku, jej przesłanie znamy dobrze – nie odkładaj realizacji marzeń na później. Każdy bank udzielający kredytów tak się reklamuje. A to przecież Seneka. Życie jest krótkie i podczas, kiedy my je odkładamy, ono uchodzi. I jak tu się nie bać śmierci? W tym niezręcznym momencie z pomocą przychodzi Epikur, który wyjaśnia, że tak naprawdę śmierci nie ma, bo śmierć nas nie dotyczy. Kiedy my jesteśmy – żyjemy, nic śmierci do nas. Kiedy umieramy, nas już nie ma. I znowu śmierci nic to tego.

Tyle o czasie, o życiu i o śmierci.

Ale do tej książeczki warto sięgnąć nie tylko ze względu na omówiony przez mnie rozdział. Pozostałe pięć też jest wartych uwagi. I wcale nie tylko ze względu na dzieci. Nam też może przypomnieć kilka złotych myśli ludzkiej drogi po mądrość, które na co dzień ulatują nam z głowy. Z różnych względów – bo brak czasu, obowiązki, przyjemności, bo są trudne, bo niewygodne. W taki dzień jak jutro warto je jednak wyciągnąć z zakamarków świadomości i zatrzymać się na chwilę z pytaniem „po co?”

A wracając do „obecności rzeczy przyszłych”, w poniedziałek będzie dużo łatwiejsza lektura 😉 Zapraszam!