„O króliku, który chce zasnąć”, Carl-Johan Forssen Ehrlin

Bohaterem opowiastki jest Roger Królik, który ma problemy z zasypianiem. Całe rodzeństwo Rogera już słodko śpi, a on, chociaż zmęczony, nie może ułożyć się do snu. Z pomocą przychodzi mama, która zabiera go w podróż do wujka Ziewaka, a ten obsypuje Rogera czarodziejskim proszkiem. Pod jego wpływem Roger słodko usypia.

„O króliku, który chce zasnąć”, Carl-Johan Forssen Ehrlin; wydawnictwo: Sonia Draga;

Jest to opowieść oparta na technikach psychologicznych, które mają pomóc dziecku w zasypianiu. Jest napisana w ten sposób, aby zasypianie każdego wieczoru stawało się łatwiejsze. Uczy dziecko technik relaksacyjnych i radzenia sobie z rozproszonymi myślami, które utrudniają mu zasypianie. Bajka z założenia oddziałuje na podświadomość dziecka, wzbudzając w nim senność i wzmagając potrzebę snu. Z tego powodu doskonale sprawdzi się podczas wieczornego usypiania, jak i podczas drzemki w ciągu dnia.

Opowieść poprzedzona jest instrukcją dla czytającego, z której dowiadujemy się w jaki sposób powinien czytać i intonować kwestie napisane pogrubioną i pochyłą czcionką. Dowiaduje się kiedy ziewnąć, a kiedy wstawić imię dziecka. Przy zachowaniu powyższych wskazówek autor gwarantuje, że dziecko uśnie podczas czytanej historii – jeśli nie za pierwszym razem, to na pewno po kilku kolejnych. Instrukcja dla czytających opatrzona jest uwagą: Nigdy nie czytaj tej książki na głos w obecności osoby prowadzącej jakikolwiek typ pojazdu! 😉

Bez względu na to, czy historia o króliku, który ma problemy z zasypianiem jest psychologiczną czy marketingową sztuczką w opinii rodziców, znękanych codziennym układaniem dziecka do snu, jest skuteczna. Pewnie wynika to z samego faktu, że ich obecność przy łóżeczku malca, ciepły, spokojny głos, snujący opowieść o stonowanej i niezbyt wartkiej fabule działa kojąco na rozbiegane i żądne wrażeń dziecięce umysły. Na pewno jest to dobry pomysł, aby dziecko nauczyło się spotykać z książką przed snem. W przyszłości repertuar będzie z pewnością bogatszy, ale sam nawyk poszukiwania wyciszenia w literaturze pozostanie – być może na całe życie.