„Pióro T-rexa. Magiczne drzewo”, Andrzej Maleszka

Witam Wszystkich w Nowym Roku. Niby nowy, ale jednak nic poza datą się nie zmieniło. Zupełnie tak, jak z książką, o której dziś piszę. Niby nowa, ale jednak kontynuacja znanej serii. Te same postacie, podobne kłopoty i wartka, pełna zwrotów akcja, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić.

„Pióro T-rexa. Magiczne drzewo”, Andrzej Maleszka; ilustracje: Andrzej Maleszka; wydawnictwo: Znak;

„Magiczne drzewo” to seria, którą zachłysnęło się już wiele starszych dzieci. Niezwykła historia, zaskakujące wydarzenia, spora dawka magii i czarów i niecodzienne rozwiązania. Znani już nam bohaterowie znowu stają przed wielkimi wyzwaniami. Tym razem nie muszą ocalać całego świata, wystarczy, że ocalą przyjaciela. Bo Kuki wpadł w naprawdę niezłe tarapaty. Zraniony, na skutek przedziwnych splotów okoliczności, przez karnotaura zapadł na infekcję, wywołaną przez bakterie ze świata sprzed milionów lat, w którym widok żywego dinozaura nikogo by nie zdziwił. Wyleczyć go może tylko specjalna mikstura z kilku składników pochodzących z okresu wymierających jaszczurów. Alik, Ida i Julka wyruszają do niego przez wrota czasu. Dołącza do nich Kajetan – ośmioletni miłośnik paleontologii, który wspiera ich swoją wiedzą o tym odległym świecie. I chociaż – jak zwykle – są w posiadaniu magicznego przedmiotu, który znacznie ułatwia tę wyprawę, to jednak nie jest łatwo. Ziemia zamieszkana przez olbrzymie gady nie jest przyjaznym miejscem do odbywania krajoznawczych wycieczek. Magia, po którą w razie kłopotów  sięgają młodzi podróżnicy też nie zawsze przynosi rozwiązania. Często muszą polegać na własnym sprycie i wiedzy. Przydaje się również umiejętność „łączenia wątków”. No i oczywiście wzajemna lojalność. Jakoś się ostatecznie udaje…

Kiedy to czytacie, zastanawiacie się pewnie po co podsuwać dzieciom książkę, która tak naprawdę niewiele różni się od poprzednich pozycji z tej serii. Ja jednak myślę, że warto. Przede wszystkim dla rozrywki. Algorytm „Magicznego drzewa” sprawdził się. Książki same się prosiły o to, by do nich zajrzeć i przeczytać jak najszybciej. Ta też się prosi. Dzieci chętnie wnikają w świat wyobraźni, gdzie magia miesza się ze znaną im rzeczywistością, a adrenalina płynie wąską stróżką, ale nieustannie. Na koniec okazuje się, że wszystko zdarzyło się, bo miało się zdarzyć. Czyżby wiara w przeznaczenie? U progu nowego roku, to może być całkiem poważne przesłanie. Nie uwierzcie w nie jednak za bardzo, bo może się stać łatwym wytłumaczeniem dla rezygnacji z kreowania własnego świata 😉

“Magiczne drzewo. Czas robotów”, Andrzej Maleszka

Wyobraźcie sobie świat, w którym wszyscy ludzie zostali zamienieni przez żądnego władzy Androida w roboty. Roboty pracujące, roboty stróżujące, roboty pilnujące porządku, roboty uczniowie i roboty orkiestra. Świat bez ludzi i towarzyszących im emocji. Ponury technoświat…

„Magiczne drzewo. Czas robotów”, Andrzej Maleszka; ilustracje: Andrzej Maleszka; wydawnictwo: Znak;

Andrzej Maleszka w ostatniej powieści z serii „Magicznego drzewa” rzuca swoim bohaterom nowe wyzwanie. Tym razem muszą ocalić ludzką cywilizację, zanim robot-nastolatek przy pomocy niezniszczalnych os obróci ją w niepamięć, zamieniając ludzi w posłuszne mu maszyny. Autor zleca to zadanie Alikowi i Idalii, znanymi z wcześniejszych tomów, i małej Julce – pięcioletniej dziewczynce, która przejęła magiczną moc zaginionego berła. Magia spełni każde jej życzenie, pod warunkiem, że o to poprosi. Czarodziejskie słowo PROSZĘ urzeczywistnia nawet najbardziej nierealne pragnienia. Dzięki temu trójka bohaterów może spełnić swoje zadanie. A nie jest to wcale łatwe! Znienawidzony Android śledzi ich każdy ruch, by i ich ciała przeistoczyły się w pokryte metalową osłona mechanizmy a ubezwłasnowolnione mózgi w procesory. Jednak dzięki odwadze i determinacji udaje im się jednak powstrzymać nieuchronną katastrofę. Po raz kolejny, jak we wcześniejszych książkach całej serii, świat wraca do normalności, by – miejmy  nadzieję – stanąć na krawędzi istnienia w następnych powieściach. Bo seria „Magiczne drzewo” na pewno warta jest kontynuacji. Wartka fabuła, cudowne moce, świat magii, odważni nastolatkowie, którzy zawsze stają do walki o lepszy świat i zawsze wychodzą z niej zwycięsko, wciągają młodych czytelników i zachęcają do lektury. Doskonale też wpisują się w ich współczesny świat, pełen technologii, ikony i obrazu. Ilustracjami  są komputerowo przygotowane zdjęcia, a fabuła nie stroni od nowoczesnych technologii, nie odcinając jednocześnie drogi do uruchomienia wyobraźni.

Zasadniczym celem wszystkich, wchodzących w skład, pozycji jest dostarczenie rozrywki, ale rozrywki na naprawdę dobrym poziomie. A przecież tego właśnie potrzeba naszym dzieciom podczas szkolnych ferii. Odpuśćmy im więc wszelkie wartości edukacyjne i pozwólmy zatopić w fantastycznym świecie czarów magicznego drzewa, które ukrywa swoją moc we wszystkich przedmiotach, które zostały z niego wykonane. Magiczne drzewo żyje też w „Magicznym drzewie”, zaczarowując nasze dzieci tak, że i najtwardsi miłośnicy tabletów i smartfonów z chęcią zamieniają je na książkę. I z tego chociażby powodu seria Andrzeja Maleszki jest naprawdę cenna.